Uczta Qulinarna Sokołowa to marka dostępna w sieciach oraz sklepach lokalnych. Osobiście, burgery na grilla czy patelnię nabyłem w sieci Biedronka, kosztowały 6.99zł za 400g mielonego mięsa. To co popchnęło mnie do oceny i testu to świadomość tego co działo się po wprowadzeniu w Biedronce 170g, mrożonych burgerów z irlandzkich, czarnych Angusów. Nie zebrałem się wtedy do pisania a po jakimś czasie zauważyłem, że wiele osób poszukiwało informacji na ten temat.W porządku, nieco się rozliczyłem z przeszłością a na stole mam 400g mielonego mięsa wołowego, o składzie opisanym na zdjęciu poniżej. Jeżeli macie chęć to oceńcie burgery na podstawie tego:
W mojej opinii nie jest źle, choć (jak zazwyczaj) mogłoby być lepiej. Ideał miałby się składać z: mięso (99%), przyprawy i kropka. Tak się stanie dopiero kolejnym razem gdy sam zajmę się mieleniem wołowiny na mojej roboty burgery.
W pierwszym momencie odniosłem wrażenie, że w środku mamy przedzielone przegrodą, dwa burgery o wadze 200g. W rzeczywistości okazuje się, że otrzymujemy cztery sztuki po gram 100, odseparowane dodatkowo okrągłym listkiem papieru. Na pierwszy rzut oka mielone mięso robi słabe wrażenie – nitki zamiast tworzyć zgrabną całość, przeplatają się to w jedną, to w drugą stronę, tworząc gęstą sieć, która nie wygląda zbyt naturalnie. Osobiście wolę gdy mięso mielone jest zmieszane w jeden kawałek, z którego mogę formować co zechcę. Niemniej, w tym przypadku formowanie odpada, bo burgery są maszynowo ułożone już wcześniej. Dodatkowo oczek tłuszczu nie jest zbyt wiele a przez to sprawia ono wrażenie bardzo chudego, a tego od burgerów przecież nie oczekujemy.
Zapach mięsa trąca nieco cebulką, aczkolwiek może wyłącznie z powodu wyczytania jej dodatku w składzie, oprócz tego aromat jest dosyć naturalny i przywodzi na myśl wołowinę. Kotlet nie wydaje się ani trochę soczysty, ale to jedynie w teorii, by sprawdzić to empirycznie, wrzuciłem go czym prędzej na grilla. Uprzednio lekko przesmarowałem oliwą by nie przywierał do rusztu. Grillowałem na mieszance węgla drzewnego i brykietu, z przewaga tego drugiego a za dymny ładunek aromatyczny posłużyły mi tym razem szczapki śliwy, które sprawdziły się bardzo dobrze, aczkolwiek będę idealnego drewna poszukiwał dalej.
Mięso zachowuje się na ruszcie dosyć przyjaźnie i nawet amator nie powinien mieć trudności z jego przygotowaniem. Po krótkim czasie i domknięciu z jednej strony, obróciłem je a na każdym z krążków ułożyłem sowity plaster młodego sera Mimolette. Jest to bardzo wdzięczny ser, o pięknym, pomarańczowym odcieniu oraz intensywnym smaku, który potrzebuje jedynie chwili by się rozpuścić, co sprawia, że nie tracimy zbyt wiele czasu. Wiadomo wszak, że przy przygotowywaniu wołowiny, każda sekunda się liczy a cierpliwość i wyczucie to cnoty najważniejsze.
Wracając do grilla: przełożyłem burgery z Mimolette w miejsce o lekko niższej temperaturze, dorzuciłem przygotowaną własnoręcznie na czerwonym winie, karmelizowaną cebulkę i zaczekałem aż mięso sobie dojdzie a ser i cebula złapią odpowiednią temperaturę. W tym samym czasie tostowałem bułki, delikatnie przesmarowane masłem z przyprawami. Minęła chwila i już mogłem składać swoje burgery – od dołu: podstawa bułki z masełkiem, nieco wielowarzywnej sałatki z oliwkami i fetą (coś na kształt greckiej), mięso, Mimolette, karmelizowana cebulka, opcjonalnie sos z Saint Agur i zielonego pieprzu oraz korona bułki, również lekko posmarowana.
Nie licząc tego, że zwykłe, pszenne bułki stały się nieco twarde to burgery wyszły bombowe – karmelizowana cebulka i Mimolette to połączenie godne uwagi a z kremowym Saint Agur i zielonym pieprzem, już w ogóle odlot. Mięso przydymione drewnem śliwki na prawdziwym żarze, nawet słabszej jakości zawsze będzie smaczniejsze niż z grilla gazowego czy elektrycznego – polecam takie zestawienie na grillowanie zamiast opychania się kiełbasą za 7.99zł/kg i keczupem z Pudliszek…
Samo mięso w skali od 1-10 oceniłbym na 6. Posiada swoje mankamenty – okazało się bardzo chude, a przez co nawet średnio wysmażone krążki były nieco zbyt suche i posiadały małą ilość soków. Jest słabo przyprawione – na grillu dorzucałem mu trochę świeżo mielonego pieprzu, soli raczej nie potrzebowało, ale to akurat drobnostka. Z plusów: jest łatwe w przygotowaniu, każdy powinien sobie z nim poradzić a 400g za taką cenę jest więcej niż satysfakcjonujące – przygotowanie czterech 100g burgerów wystarczy by zasycić dwie głodne osoby. Jeżeli macie pomysł na smaczne dodatki, to mięso z Sokołowa będzie dobrą podstawą dla całej kompozycji.
Nie przebija jednak mrożonego Black Angus, o którym wspominałem wyżej. Kosztowało ono 10.99zł za dwa burgery 170g, więc stosunek jakość/cena jest na korzyść Sokołowa. Niemniej, z mojego punktu widzenia oba gotowe rozwiązania powinny znaleźć swoich fanów a Sokołów głównie przez wgląd na cenę i prostotę obsługi. Jeżeli jednak poszukujecie mięsa wołowego wysokiej jakości, to przy ladzie wypełnionej burgerami z serii Uczta Qulinarna raczej się nie zatrzymujcie.